W piątek wieczorem stwierdziłam, że mam ochotę na sernik, więc...no cóż, czas na debiut, skoro mam ochotę na sernik to sobie go upiekę ;) Szybkie rozeznanie co jest w kuchni, zakładam w pośpiechu buty (dochodziła godzina 21), biorę pieska i lecę do sklepu po twaróg, bo tylko jego brakowało. Przy okazji kupiłam pare innych rzeczy nie związanych z zachcianką sernikową. Mix sałat, który jest już u mnie niemalże codziennością, sok pomarańczowy bez cukru, mleko...ledwo zdążyłam do domu przed burzą. Składniki zgromadzone, więc zabrałam się za pieczenie. Wyszedł smaczny, tylko przyznam szczerze, że trochę zbyt mokry. Ale wszystko można przecież dopracować z czasem :)
Wczorajsze śniadanie:
owsianka i siemie lniane, serek wiejski i jogurt naturalny, miód i truskawki
do tego kawałek sernika ;)
Tola okazywała zainteresowanie sernikiem. Ta psinka z dnia na dzień zaskakuje mnie coraz bardziej. Jest cudowna, kochana, niesamowita. To żywe złotko i psiak z wielkim sercem. Okazuje dużo miłości, gdy mnie tylko widzi cieszy się tak, jakby mnie nie widziała tydzień a to raptem pare godzin...
Dzisiejsze śniadanie:
Naleśniki gryczano - żytnie w składzie z siemieniem lnianym z nadzieniem z twarogu naturalnego i dżemem pomarańczowym niesłodzonym, do tego kiwi
Miłego dnia :-)
mmm same pyszności:) trening czyni mistrza:)
OdpowiedzUsuńcudowne śniadanka! z chęcią bym zjadła dwa ;)
OdpowiedzUsuńnie wiem ktore lepsze ;D
OdpowiedzUsuńSernik <3 :)
OdpowiedzUsuńI kochany psiak się na niego zasadza :)