sobota, 3 grudnia 2011

Zielona uczta dla podniebienia, czyli to co lubię najbardziej.

Szpinak mam zawsze w zapasie. Chociaż ostatnio bardzo się zdziwiłam, gdy otworzyłam zamrażalkę by sięgnąć właśnie po niego i okazało się,że go nie ma. Nie ukrywam - byłam w szoku. "Jak to nie ma szpinaku?! U mnie?! W mojej zamrażalce? Nie wierzę!". A jednak. Uzupełniłam zapasy i już jestem spokojna:)
Tym razem na obiad wpadł szpinak w towarzystwie makaronu pełnoziarnistego z 5 ziaren lubelli (gniazdka). Do tego pieczarki, pierś z kurczaka i cieciorka.
Szpinak ugotowałam z czosnkiem (cudowne połączenie, pasujące do siebie niczym dwie połówki jabłuszka) i połową łyżeczki masła.
Ugotowałam 2 gniazdka makaronu.
Cieciorkę podgrzałam.
Pieczarki upróżyłam na patelni teflonowej - bez tłuszczu.
Pierś z kurczaka lekko rozbiłam tłuczkiem do mięsa, wyszły mi 3 kawałki, każdy z nich doprawiłam inaczej, jeden z bazylią, drugi z ziołami prowansalskimi a trzeci połączył się ze słodką papryką.
Efekt? Pełnowartościowy posiłek z ukochanym szpinakiem na czele :-)

3 komentarze:

  1. proponuję dwie pieczenie na jednym ogniu, mówię Ci te mufiny robi się błyskawicznie :) czekam na chleb, ja produkuję swój własny zakwas aktualnie :) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo zapomniała dodać szpinak górą zawszę, uwielbiam i mam trochę ciekawych przepisów na szpinak ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko, co lubię! Ale żeby posiłek był naprawdę pełnowartościowy, przyda się oliwa jako źródło zdrowych tłuszczów. :)

    OdpowiedzUsuń